Przed ostatnim spotkaniem w tym roku, większość zastanawiało się czy uda nam się zakończyć rundę w fotelu lidera. Szybko, bo jakieś pół godziny przed startem meczu dotarł do nas wynik lidera, Decoru Bełk, który pokonał na wyjeździe Lędziny 5:1 i został mistrzem jesieni. Wobec tego podopieczni Macieja Żaka znów zostali postawieni w roli odrabiającego straty. I jak się okazało jesień trwała dla nas o jeden weekend za długo, bo po serii siedmiu spotkań bez porażki, polegliśmy w Wilczej, z miejscowymi Wilkami, 2:1.
Mecz od samego początku wyglądał jednostronnie na korzyść gospodarzy. Byli oni pewniejsi, bardziej zdeterminowani, a nasi piłkarze szukali punkty zaczepnego, od którego losy meczu mogłyby się odwrócić. W 16 minucie pierwszą kapitalną okazję miały Wilki. Orzeszyna uderzył z granicy pola karnego, piłka odbiła się od któregoś obrońcy, co zmyliło naszego bramkarza. Jednak Majda zdołał się w niesamowity sposób wyciągnąć i sparował piłkę najpierw na poprzeczkę, a później na rzut rożny. Bez wątpienia była to parada tej jesieni, jak nie sezonu. Kilka minut później postraszył nas najaktywniejszy w pierwszej połowie Gajewski, uderzając z rzutu wolnego w poprzeczkę. W kolejnych minutach, choć mecz się wyrównał, wciąż to gospodarze byli bliżsi objęcia prowadzenia. Dwukrotnie strzały Gajewskiego blokował Waligóra, a tuż przed przerwą, strzał tego samego zawodnika obronił, najlepszy tego dnia w naszych szeregach, Michał Majda. Gdy sędzia zaprosił oba zespoły na przerwę odetchnęliśmy z ulgą, że przetrwaliśmy tą część spotkania bez straty bramki.
Na drugą połowę podopieczni Macieja Żaka wyszli zdeterminowani, ale… to Wilki od razu postraszyły nasz zespół. Znów strzelał Gajewski i znów świetnie bronił Majda. Po dwóch minutach byliśmy jednak świadkami pozytywnego dla nas szoku. Jurczak kapitalnie dograł do Ilyii, ten wbiegł w pole karne i posłał piłkę między nogami bezradnego bramkarza Wilczej. Tak więc niewykorzystane sytuacje się zemściły, ale tylko na chwilę. Sprawiedliwości stało się zadość trzy minuty później. Gajewski, wobec biernej postawy naszej lewej flanki, dośrodkował w pole karne. Tam najwyżej wyskoczył Buchalik i nie dał szans Majdzie, pokonując go strzałem głową. Szybko strzelona wyrównująca bramka, wbrew pozorom, podziałała motywująco nie na jej zdobywców, ale na nasz zespół. Już pięć minut później powinien paść drugi gol dla naszej drużyny. Palarczyk zostawił daleko za sobą dwóch graczy, ogrywając ich prostym zwodem i wyłożył piłkę zdobywcy pierwszego gola. Ilya tym razem nie zachował zimnej krwi i trafił w dobrze interweniującego Matrasa. Kolejną okazję na zdobycia bramki miał Jurczak, ale jego strzał z dystansu znów sparował golkiper gospodarzy. Ponadto trzykrotnie najwyżej w polu karnym do głowy próbował wyskoczyć Lewandowski, ale dwa razy piłkę zdjęli mu z głowy obrońcy, a raz unosiła się ona za wysoko dla naszego napastnika. Gdy arbiter pokazał, że dolicza trzy minuty, większość była już pogodzona ze sprawiedliwym remisem, jednak ku zaskoczeniu wszystkich, w okresie naszej coraz większej przewagi, Wilki zadały decydujący cios. Jurczak sfaulował przy linii bocznej pomocnika gospodarzy. Jeden z zawodników ustawił futbolówkę i dośrodkował ją w pole karne. Ta po drodze odbiła się od głowy, któregoś z naszych zawodników, po czym spadł na głowę zamykającego całą akcję Buchalika. Ten nie zawahał się nawet na moment i w stylu Roberta Lewandowskiego w meczu z Armenią, zamknął ten mecz, zdobywając decydującą bramkę. Co prawda mieliśmy jeszcze jedną szansę na wyrównanie, ale dośrodkowanie Jurczaka z rzutu wolnego było za mocne i trzeba było przełknąć gorycz porażki.
Przegrana boli, a zwłaszcza jeśli ponosi się ją w ostatnich minutach ostatniego meczu rundy, gdzie okazja na rehabilitację przyjdzie dopiero za cztery miesiące. Z perspektywy meczu, pierwsza połowa należała do Wilków, druga do nas, więc remis byłby sprawiedliwy, jednak więcej klarownych okazji stworzyli sobie gospodarze i ostatecznie zwyciężyli zasłużenie. My natomiast nie możemy się załamywać tą porażką bo kiedyś musiała ona przyjść. Szkoda, że w takim momencie, ale nie przekreśla to bardzo udanej rundy w naszym wykonaniu.
Rok kończymy na podium, bardzo trudnej i wyrównanej grupy czwartoligowej, będąc najlepszą drużyną z regionu Podbeskidzia na tym szczeblu rozgrywek. Tego nie może zmazać jedna porażka. Oczywiście zimą trzeba wyciągnąć z niej wnioski, ale teraz przed nami czas podsumowania , czas świąteczno-noworoczny i gdy ktoś nas zapyta przy stole wigilijnym, jak tam Twój klub się spisał jesienią, to z dumą będziemy mogli powiedzieć, że wykonaliśmy zadanie aż za dobrze. Dlatego w imieniu administracji strony, a także zarządu pragniemy już teraz podziękować piłkarzom, sztabowi szkoleniowemu, a także kibicom, za wspaniały piłkarski rok, nie tylko ostatnie pół roku, w wykonaniu naszego zespołu seniorów, a także drużyn młodzieżowych, będących naszą przyszłością. LKS Czaniec w roku 2017 wrócił do okresu swojej świetności dzięki nam wszystkim! Brawo!
25.11.2017 r., godzina 13.30, Wilcza, 7 kolejka Haiz IV ligi śląskiej gr. II
Wilki Wilcza – LKS Czaniec 2:1 (0:0)
Strzelcy bramek: 55′,90′ Buchalik – 52′ Ilya
Kartki: Buchalik, Kaczmarczyk, Wilczek
Skład LKS Czaniec: Majda-Borak, Waligóra, Żak, Kaczmarczyk, Jurczak, Swierczynski, Kozioł Tomasz (85′ Wilczek), Palarczyk, Ilya, Lewandowski.
Skład Wilcza: Matras, Rajca, Leszczyński, Steuer, Krok, Szymura, Boczar, Tabis, Buchalik, Gajewski, Orzeszyna.
Widzów: 100