Zimny prysznic na własne życzenie

Długo, bo ponad trzy miesiące kibice wyczekiwali powrotu naszego zespołu do walki o ligowe punkty. Jednak nie takiego początku spodziewali się, licznie zgromadzeni w Tychach kibice naszego zespołu. LKS Czaniec przegrał 2:1 z rezerwami GKSu Tychy, będąc po prostu zespołem gorszym.

Spotkanie lepiej rozpoczęli podpieczni Macieja Żaka, narzucając rywalowi swój styl gry. Przewaga ta była jednak tylko optyczna, bo poza strzałami z dystansu, nic klarownego nie potrafiliśmy sobie stworzyć. Gospodarze nastawili się na kotrataki i to okazało się ich zabójczą bronią w pierwszej połowie. Już w 10 minucie groźnie nad bramką Majdy główkował Staniucha. Kilka chwil później oglądaliśmy bramkę jakiej dawno, jeśli w ogóle, kibice zgromadzeni w Tychach nie widzieli na żywo. Najpierw dośrodkowanej piłki nie przeniął Stawowy, nie trafiając w futbolówkę, ta trafiła do napastnika GKSu, który jednak przyjął ją za mocno, tak że Stawowy mógł wyekspediować piłkę daleko poza pole karne. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że nabił nogi napastnika gospodarzy, a futbolówka nabierając dziwnej rotacji przelobowała bezradnego Majdę. Nasz zespół zareagował na straconą bramkę pozytywnie i jeszcze mocniej zaatakował rywala. Najbliżej bramki był Jurczak, ale jego strzał z rzutu wolnego minimalnie chybił celu. Gdy wszyscy myśleli już o zejściu do szatni wydarzyła się sytuacja, która miała decydujący wpływ na dalsze losy meczu. Arbiter nie odgwizdał przewinienia na Palarczyku, ten nie mogąc się z tym pogodzić użył obraźliwych słów względem sędziego zawodów za co od razu wyleciał z boiska z czerwoną kartką, osłabiając nasz zespół.

Drugą połowę wyżej i zdecydowaniej rozpoczęli gospodarze, chcąc szybko wykrozystać przewagę jednego gracza i podwyższyć prowadzenie. To udało się w 59 minucie. Świerczyński trzymał w polu karnym rywala co arbiter sklasyfikował jako przewinienie i podyktował rzut karny dla gospodarzy. Zdziwienie w naszych szeregach, jak i w obozie rywala było duże, ale decyzja nie mogła ulec zmianie. Szumilas ustawił piłkę na jedenastym metrze i podwyższył prowadzenie Tyszan. Ta sytuacja uśpiła nieco gospodarzy, a nas zmusiła do prowadzenia otwartej gry. Kilka oskrzydlających akcji udało nam się przeprowadzić, ale dopiero w 82 minucie dopięliśmy swego. Borak wpadł w pole karne, wygrał Lewandowskiemu na piąty metr, a ten dopełnił formalności, zdobywając bramkę kontaktową. Podopieczni Macieja Żaka rzucili się na rywala i mieli swoje okazje, dzięki którym mogli wyrównać. Niecelnei strzelał jednak Ilya i Świerczyński. Po upływie doliczonego czasu gry arbiter zakończył spotkanie i druga porażka w tym sezonie stała się faktem.

Rozpoczynamy więc wiosenne zmagania od falstartu, zaliczając przy okazji chyba najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Złe dobrego początki jak się mawia, więc mamy nadzieję, że ten zimny prysznic podziała na nasz zespół tylko i wyłącznie motywująco. Za tydzień premierowe starcie w tym roku na naszym stadionie. Zmierzymy się z Dąbem Gaszowice i liczymy na pierwsze zwycięstwo tej wiosny!


09.03.2019 r., godzina 15.00, Tychy (Paprocany), kolejka 13 IV ligi śląskiej gr. II

GKS II Tychy – LKS Czaniec 2:1 (1:0)

Bramki: 18′ Staniucha, 59′ Szumilas (k) – 82′ Lewandowski

Kartki: Ilya, Palarczyk (45′ czerwona kartka za niesportowe zachowanie)

Skład LKS Czaniec: Majda – Kaczmarczyk, Żak, Stawowy, Handy (60′ Loranc), Świerczyński, Jurczak (75′ Marczyński), Nazdryn, Palarczyk, Lewandowski (85’P.Kozioł), Stróżak (60′ Borak).

Skład GKS II Tychy: Odyjewski – Połap, Kopczyk, Matusz, Szołtys, Bojarski, Laskoś, J. Biegański, Szumilas, Wróblewski (68′ A. Biegański), Staniucha (80′ Paluch).

Widzów: 70