Zabrakło tylko szczęścia

LKS Czaniec rozpoczął rundę wiosenną od falstartu, grając przeciętnie, a momentami słabo w pierwszych trzech spotkaniach tego roku. Czwarty mecz, kończący marcowe zmagania, miał być najtrudniejszą przeprawą, bo do Czańca przyjeżdżała czwarta siła ligi, Drzewiarz Jasienica. Podopieczni Macieja Żaka zagrali bardzo dobre zawodu, jednak do pełni szczęścia zabrakło finalizacji jednej z kilkunastu bardzo dobrych okazji i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Spotkanie od samego początku przebiegało pod dyktando jednej drużyny. Już w drugiej minucie kibice powinni byli obejrzeć pierwszego gola. Stróżak otrzymał piłkę z głębi pola i stanął oko w oko z Górą. Bramkarz gości sparował ten strzał, a dobitkę Ilyii zblokowali obrońcy. LKS Czaniec prowadził grę w ataku pozycyjnym, a Drzewiarz ograniczał się do szybkich kontrataków, z których jednak niewiele wynikało. Najgroźniejszą okazję w pierwszej części gry goście mieli po strzel Kołodzieja z rzutu wolnego, jednak Majda był na posterunku. W tej części meczu po naszej stronie groźnie było jeszcze po akcjach Kaczmarczyka, Karcza i Świerczyńskiego, jednak za każdym razem albo piłka minimalnie chybiła celu, albo świetnie interweniował Góra. W końcówce pierwszej połowy świetnie strzelał także Lewandowski, ale bramkarz gości końcami palców sparował piłkę na rzut rożny.

W drugiej połowie przewaga naszego zespołu zwiększyła się jeszcze bardziej. To przełożyło się na ilość sytuacji bramkowych. Najpierw Lewandowski nie trafił głową z piątego metra, po podaniu Karcza. Kilka chwil później znów Lewy otrzymał piłkę na piątym metrze, jednak zamiast strzelać, spróbował ograć jednego z obrońców i stracił futbolówkę. Dosłownie trzy minuty mięły a Lewandowski miał kolejną kapitalną okazję, otrzymując piłkę od Karcza, trafił z odległości kilku metrów w bramkarza Jasienicy. Swojego szczęścia spróbował także Ilya, ale i jego strzał kapitalnie na rzut rożny sparował Góra. Goście bardzo długo bronili się niemal całą drużyną, ale mieli swoje dwie piłki meczowe po kontrze w 84 minucie. Najpierw strzał zza pola karnego świetnie obronił Majda i sparował futbolówkę na rzut rożny po którym znów goście oddali strzał. Majda sparował go na poprzeczkę, a „tańczącą” na linii bramkowej piłkę wybił daleko Żak. Ostatnie słowo należało do podopiecznych Macieja Żaka. Najpierw Palarczyk w 89 minucie dopadł do piłki po zamieszaniu w polu bramkowym i przegrał pojedynek sam na sam z Górą. Z kolei w ostatniej minucie doliczonego czasu, Borak miał piłkę meczową, ale będąc sam przed bramkarzem, przestrzelił z pięciu metrów. Po chwili arbiter zakończył spotkanie.

Ilością okazji bramkowych jakie mieliśmy w tym meczu można by spokojnie obdarować kilka spotkań. Zabrakło szczęścia i wyrachowania pod bramką rywala, przez co tylko remisujemy z Jasienicą i tracimy pozycję lidera, na rzecz Kuźnii Ustroń. Jednak trzeba podkreślić, że po takim meczu trzeba z nadzieją patrzeć w przyszłość o ile dołożymy do dobrej gry skuteczność bo jeśli ten mecz skończyłby sie wynikiem 5:1 to byłby to najniższy wymiar kary. Spotkania wygrywa jednak ten kto strzela bramki i musimy z szacunkiem podejść do tego remisu, czekając cierpliwie na pierwsze wiosenne zwycięstwo, które z pewnością nadejdzie już niedługo!


30.03.2019 r., godzina 16.00, Czaniec ul. Zagłębocze 9, 18 kolejka IV ligi śląskiej gr.II

LKS Czaniec – Drzewiarz Jasienica 0:0

Kartki: Karcz, Handy

Skład LKS Czaniec: Majda – Handy, Żak, Kaczmarczyk, Borak, Marczyński (85′ Zaremba), Świerczyński, Nazdryn (75′ Palarczyk), Karcz, Lewandowski, Stróżak (70′ P.Kozioł).

Skład Drzewiarz Jasienica: Góra – Zdolski, Radomski, Jendryczko, Powała, Sekuła, Profic (75′ Chrzanowski), Chojnacki (20′ Pindera), Łoś, Kołodziej, Gajda.

Widzów: 150