Po zwycięstwie z MRKS-em Czechowice przed dwoma tygodniami, wydawało się że podopieczni Macieja Żaka wrócili na właściwe tory. I jeśli by spojrzeć na styl gry w ostanich dwóch spotkaniach to rzeczywiście jest on przyjemny dla oka. Niestety przyszło nam się w tym meczach mierzyć z drużynami ze ścisłej czołówki i mimo dobrej, a momentami świetnej gry, doznaliśmy w minioną niedzielę drugiej porażki z rzędu, a piątej w ostatnich sześciu meczach. Tym razem pogromcom LKSu był silnie wzmocniony pierwszoligowcami zespół rezerw GKSu II Tychy, który wygrał 2:1.
Spotkanie od samego początku stało na bardzo dobrym IV-ligowym poziomie. Mecz toczył się w szybkim tempie co ułatwiała mokra nawierzchnia murawy na Tyskich Paprocanach. Mecz miał się dla nas potoczyć zupełnie innaczej, ale najpierw Janiczak przestrzelił w bliskiej odległości, a później Handy źle trafił w piłkę stając oko w oko z Igazem. Gospodarze też mieli swoje okazje i jedną z nich wykorzystali w 28 minucie, gdy wynik meczu otworzył Szotłys. Gra nie zmieniła swojego charakteru po zdobytej przy GKS bramce, jednak tuż przed przerwą Tyszanie podwyższyli prowadzenie za sprawą Kasprzyka.
Od początku drugiej połowy LKS zaczął grać jeszcze odważniej, co spowodowało, że osiągnęlismy w tym meczu wyraźną przewagę optyczną. Kolejne okazje mieli Ilya czy Karcz, ale brakowało skuteczności. Gospodarze ograniczali się do kontrataków i jeden z nich mógł zamknąć ten mecz. W 74 minucie Kaczmarczyk popełnił faul w swoim polu karnym, ale na nasze szczęście Biegański ostemplował poprzeczkę. Chwilę potem padła bramka kontaktowa. Palarczyk dostrzegł w polu karnym Ilyę, a ten pewnie wykończył zespołową akcę naszego zespołu. Podopieczni Macieja Żaka do końca meczu szukali wyrównania, ale niestety kolejny raz zabrakło naszej drużynie szczęścia pod bramką rywala.
Takie porażki bolą najbardziej. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, w dodatku grając z bardzo mocnym rywalem i nie przywieźliśmy nawet punktu z trudnego terenu w Tychach. Pozostaje nam liczyć na łut szczęścia w końcówce rundy oraz na wiosną bo przecież jego suma zawsze jest równa zeru. Nie poddajemy się i walczymy dalej, chcąc zachować realny kontakt z czołówką przed przerwą zimową.
10.11.2019 r., godzina 11.00, Tychy (Paprocany), 14 kolejka IV ligi śląskiej gr. II
GKS II Tychy – LKS Czaniec 2:1 (2:0)
Bramki: 28′ Szołtys, 44′ Kasprzyk – 78′ Ilya
Kartki: Biegański, Kasprzyk, Igaz – Świerczyński
Skład LKS Czaniec: Majda – Kaczmarczyk, Żak, Borak, Palarczyk, Świerczyński, Felsch (77′ Zakrzewski), Handy (83′ Wiśniowski), Janiczak, Nazdryn-Platnitski, Karcz (63′ Kozioł).
Skład GKS II Tychy: Igaz, Szołtys, Bielusiak, Pańskowski, Nieśmiałowski, Laskoś, Biegański J., Piatek (70′ Biegański A.), Bojarski, Moneta (65′ Wróblewski), Kasprzyk (85′ Staniucha).
Widzów: 50