Porażka na własne życzenie

Pierwsza porażka w sezonie zawsze smakuje najgorzej, zwłaszcza gdy masz świadomość, że przegrałeś mecz który powinieneś wygrać. W takich nastrojach są piłkarze i kibice naszego klubu bo podopieczni Macieja Żaka przegrali pierwszy mecz w tym sezonie, w Jasienicy z miejscowym Drzewiarzem, 2:0.

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia naszego zespołu. Palarczyk zagrał do Karcza, a ten ostemplował słupek bramki strzeżonej przez Górę. Z każdą minutą nasze ataki były coraz śmielsze, a gospodarze ograniczali się do znikomych kontrataków i wybijania piłki jak najdalej od swojej bramki. Kolejną szansę miał Stróżak, który otrzymał podanie od Ilyii ale będąc niemalże oko w oko z bramkarze Drzewiarza, strzelił za lekko. Najlepszą okazję w tej części spotkania miał także Stróżak wespół z Ilyią. Nasz białoruski pomocnik wdarł się w pole karne i mają znakomitą szansę do strzału, poszukał jeszcze podania do Stróżaka. Ten był naprzeciw pustej bramki, ale w ostatniej chwili uprzedzili go obrońcy. Gospodarze w pierwszej połowie nie zdołali oddać żadnego strzału celnego, rzadko przekraczając własną połowę spotkania.

Druga połowa wyglądała od początku bardzo podobnie. Jasienica całym zespołem cofnęła się głęboko i czekała na swoje okazje. My od początku drugiej części nie stwarzaliśmy ich prawie wcale, za to nadziewaliśmy się na coraz groźniejsze kontry. I w 58 minucie stało się niemal niemożliwe, patrząc na dotychczasowy przebieg meczu. Palarczyk stracił piłkę na skrzydle, Drzewiarz szybko rozegrał swoją akcję. Piłkę otrzymał w polu karnym jeden z napastników Jasienicy, przyjął ją bardzo źle, ale przy biernej postawie Kaczmarczyka i Palarczyka, zdołał ją odegrać do Szloska, a ten mimo asysty Zakrzewskiego, uderzył tak, że futbolówka wpadła do naszej bramki, odbijając się po drodze od słupka. Ten gol podziałał na nas jak płachta na byka. Ruszyliśmy do szturmu na bramkę Jasienicy. Spora liczba dośrodkowań, dłuższy zagrań i sporo niewykorzystanych szans, strzałów z dystansu Karcza czy Świerczyńskiego i w końcu zmarnowana okazja Karcza i Handego po błędzie Góry. Tak wyglądało kolejne 20 minut. Aż nastała decydująca, 82 minuta. Góra wykonał rzut wolny z własnej połowy. Dośrodkował futbolówkę pod naszą bramkę. Pojedynek główkowy przegrał Żak, a Stawowy przepychając się w polu karnym z jednym z napastników spowodował jego upadek. Arbiter wskazał na jedenasty metr i… ukarał czerwoną kartką Stawowego. Ta sytuacja zaogniła sytuację na boisku. Wszak wobec nowej interpretacji przepisów, popełniając faul w polu karnym drużyna nie jest karana podwójnie. To znaczy karny powinien zostać odgwizdany, ale Stawowy miał dostać tylko żółtą kartkę. Arbiter nie zmienił zdania, a Łoś podwyższył prowadzenie Jasienicy i zamknął ten mecz.

Przegraliśmy dziś na własne życzenie co tu dużo mówić. Drużyna Drzewiarza miała pomysł na ten mecz, broniąc się przez większość meczu, zagroziła nam dwukrotnie i wypunktowała podopiecznych Macieja Żaka niczym wyrachowany bokser. Nie mamy jednak co robić tragedii, trzeba wyciągnąć wnioski i wciąż grać swój futbol. Głowy do góry.


18.08.2018 r., godzina 17.00, Jasienica, 3 kolejka IV ligi śląskiej gr. II 2018/2019

Drzewiarz Jasienica – LKS Czaniec 2:0 (0:0)

Bramki: 58′ Szlosek, 82′ Łoś (k)

Kartki: Lewandowski, Stawowy (czerwona kartka w 82 minucie)

Skład LKS Czaniec: Kozieł – Kaczmarczyk, Żak, Stawowy, Zakrzewski, Palarczyk (65′ Jurczak), Marczyński (65′ Handy), Świerczyński, Nazdryn-Platnitski (85′ Zaremba), Karcz, Stróżak (65′ Lewandowski).

Skład Drzewiarz Jasienica: Góra – Pindera, Chojnacki, Radomski, Zdolski, Sekuła (80′ Kozielski), Profic, Łoś, Szlosek, Gajda (57′ Haczek), Królak (70′ Powała).

Widzów: 100