Sezon 2019/2020 nabrał już rozpędu na tyle, że każdy mecz jest prawdziwą weryfikacją formy w tej szalenie wyrównanej lidze. Po dobrym początku sezonu podopieczni Macieja Żaka pojechali w siódmej kolejce na „obiekt” w Wieprzu, gdzie mierzyli się z nieobliczalną ekipą GKSu Radziechowy-Wieprz. Sam mecz trzymał w napięciu, choć oglądając poczynania piłkarzy na fatalnej jakości boisku trudno było uwierzyć, że taki stadion został dopuszczony do rzogrywek na IV-ligowym poziomie. Mimo tego, grający dodatkowo w osłabieniu LKS Czaniec sięgnął po pewne zwycięstwo, a jego rozmiar 2:1 jest najmniejszym z możliwych.
Pozbawieni przede wszystkim Felscha i leczącego drobny uraz Janiczaka, rozpoczęliśmy zmagania w Wieprzu w eksperymentalnym składzie. Jednak od samego początku meczu potwierdzał się fakt, że kadra naszego zespołu mimo że jest wąska to jest dość wyrównana, na tyle aby jakość boiskowa mimo ubytków była utrzymana. I tak w pierwszym składzie, po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł Paweł Kozioł oraz, po raz pierwszy w karierze zadebiutował w pierwszym składzie nasz 18-letni wychowanek, Sebastian Wiśniowski. Obaj spisali się w tym meczu bardzo dobrze i jakościowo, tak jak już wspomnieliśmy nasz zespół nie ucierpiał. Widać to było w poczynaniach boiskowych bo już od pierwszych minut to podopieczni Macieja Żaka byli zespołem narzucającym tempo gry i budującym ataki oskrzydlające. Żałować możemy szczególnie dwóch okazji bramkowych. W jednej z nich Ilya strzelał z ostrego kąta, trafiając w Byrtka, a w drugiej strzał Karcza fenomenalnie wybronił goalkeeper gospodarzy. GKS w pierwszej części spotkania zagroził naszej bramce tylko raz, gdy Szymon Byrtek uderzał z prawej strony pola karnego. Majda był jednak na posterunku.
Drugą połowę spotkania LKS Czaniec rozpoczął piorunująco. W 53 minucie Karcz świetnym dryblingiem na prawym skrzydle znalazł miejsce do dogrania piłki w pole karne i wyłożył ją Ilyii na tyle dokładanie, że ten musiał tylko przyłożyć stopę i precyzyjnie uderzyć z okolicy 10 metra. Nasz białoruski skrzydłowy z zadania wywiązał się perfekcyjnie i otworzył wynik tego meczu. Wspomniana dwójka ponownie zabawiła się w polu karnym GKSu dwie minuty później. Finalnie Ilya wyłożył futbolówkę do Handego, a ten kropnął zza pola karnego tuż przy słupku bramki Byrtka, podwyższając wynik na 2:0. W tym momencie trzeba powiedzieć, że te dwa trafienia nieco uśpiły nasze poczynania boiskowe. Zespół trochę się cofnął, zaprosił rywala na własną połowę i czekał na kontrataki. Tych było co prawda kilka, nawet niektóre kończyły się strzałami, ale były one albo niecelne, albo na lini bramkowej dobrze spisywał się Byrtek. Gospodarze mieli swoją chwilę radości w 76 minucie. Wtedy to Kozielski wykorzystał zamieszanie w naszych szeregach i pewnie pokonał Majdę. Ta bramka podziałała na nasz zespół jak zimny prysznic i Radziechowy do końca meczu nie potrafiły już zagrozić naszej defensywie.
Wygrywamy już trzeci, z czterech meczów na wyjeździe w tym sezonie. I trzeba powiedzieć także, że styl w jakim odnośimy to zwycięstwo jest na pewno zadowalający. Godne podkreślenia jest także to o czym wspominaliśmy na początku relacji, czyli bardzo udany debiut w pierwszym składzie naszego wychowanka, Sebastiana Wiśniowskiego. W końcu doczekaliśmy się czasów, że Czaniecka młodzież mocno puka do bram pierwszego zespołu i mamy nadzieję, że ten trend nabierze w najbliższym czasie jeszcze większego rozmachu. Radując się z kolejnych trzech punktów spoglądamy już na przyszłotygodniowy pojedynek na szczycie stawki z beniaminkiem z Książenic, na który już dziś gorąco zapraszamy. Będzie się działo!
21.09.2019 r., godzina 16.00, 7 kolejka IV ligi śląskiej gr. II sezon 19/20
GKS Radziechowy-Wieprz – LKS Czaniec 1:2 (0:0)
Bramki: 76′ Kozielski – 53′ Ilya, 55′ Handy
Skład LKS Czaniec: Majda – Kaczmarczyk, Żak, Borak, Palarczyk, Świerczyński, Kozioł, Handy (65′ Loranc), Nazdryn-Platnitski, Karcz, Wiśniowski (85′ Janiczak).
Widzów: 150