Orzeł Łękawica-LKS Czaniec 1:2

Na powrót na ligowe boiska czekaliśmy długo, bo od 28 listopada, ale na ligowe zwycięstwo LKSu Czaniec czekaliśmy jeszcze dłużej bo od 2 października 2020 roku. I tak po ponad pięciu miesiącach podopieczni Szymona Waligóry przełamali serię pięciu z rzędu porażek i po dramatycznym boju pokonali na wyjeździe Orła Łękawica 2:1.

Spotkanie lepiej rozpoczął nasz zespół, który od samego początku dużo biegał i był bardziej agresywny. To przekładało się na oskrzydlające akcje i możliwości strzałów na bramkę rywala. Dobry początek meczu został zwieńczony bramką już w 13 minucie. Pielichowski ustawił piłkę w odległości 30 metrów od bramki rywala po faulu na Wiśniowskim. Jeden z debiutujących tego dnia zawodników w barwach naszej drużyny dośrodkował futbolówkę w pole karne rywala. Tam do piłki dopadł Felsch i uderzył z okolicy 13 metra precyzyjnie głową w krótki róg bramki Byrtka. Bramkarz Orła był nieco źle ustawiony i mimo, że miał piłkę na rękach to nie zdołał jej skutecznie sparować i Czaniec wyszedł na prowadzenie. Zdobyta bramka uśpiła nieco nasz zespół, przez co rywale zaczęli dochodzić do głosu. Najpierw jeden z graczy Orła znalazł się sam na piątym metrze, ale jego strzał pewnie wyłapał Kierlin. W 25 minucie Mrózek stanął oko w oko z naszym bramkarzem, oddał strzał który leciał i leciał i… ostatecznie na nasze szczęście minął słupek bramki. To był sygnał ostrzegawczy, który spowodował, że mobilizacja w naszych szeregach wróciła do tej z początku meczu. Znów byliśmy aktywniejsi i znów mieliśmy swoje okazje. Najlepsze z nich marnowali Felsch i Ilya, którzy podobnie wpadli w pole karne, poszukali dogrania wzdłuż bramki, ale w pierwszym przypadku piłkę ze stopy Flisa zdjął jeden z obrońców, a w drugim futbolówkę wyłapał Byrtek. Gospodarze zdoałli w końcówce zagrozić jeszcze raz, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Osmałka, piłka niznacznie minęła słupek naszej bramki.

Drugą część spotkania z impetem rozpoczęła Łękawica, która za wszelką cenę chciała doprowadzić do wyrównania. W 49 minucie jeden z graczy Orła uderzył mecno z 20 metra, ale fantastycznie wybronił to Kierlin. Gospodarze nie składali broni, atakowali skrzydłami, jednak ich akcje kończyły się albo strzałami z dystansu, albo tuż przed naszym polem karnym. Trzeba powiedzieć, że nasza gra w tym fragmencie meczu była słaba i nie potrafiliśmy się odpowiednio zorganizować. To zaoowocało tym, że Łękawica w końcu doprowadziła do wyrównania. Krasny znalazł się na skrzydle i ostro dośrodkował piłlkę w nasze pole karne. Tam futbolówkę próbował przeciąć Borak, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że wpakował ją do własnej bramki. Gospodarze „poczuli krew” i chcieli dobić nasz zespół. Trzy minuty po bramce wyrównującej, Hałat trafił do siatki, ale arbiter doszukał się w tej sytuacji pozycji spalonej, z czym nie zgadzali się miejscowi. W 67 minucie Orzeł otrzymał znakomitą szansę do wyjścia na prowadzenie. Po mocno wątpliwym faulu Gawora,  sędzia wskazał na 11-metr. Do piłki podszedł najbardziej doświadczony na boisku Jaroszek, ale przegrał wojnę nerwów z Kierlinem, który wyczuł intencję strzelającej i świetnie obronił rzut karny. Po tej sytuacji w naszych szeregach zaświeciła się czerwona lampka i na szczęście w końcu wzięliśmy się do pracy w drugiej połowie. W kolejnych minutach zdołaliśmy przenieść ciężar gry na połowę rywala i zaczęliśmy powoli kreować oskrzydlające akcje. W 80 minucie dostaliśmy kolejny impuls kiedy to Michalec otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i gospodarze kończyli mecz w „10”. Czaniec rzucił się na rywala, chcąc przechylić losy meczu na swoją korzyść. Najpierw groźnie strzelał Oczko, ale Byrtek był na posterunku. Borak precyzyjnie główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale za lekko żeby pokonać bramkarza Orła. Kolejna akcja to firmowe zagranie Oczki, który ułożył sobie piłkę na prawą nogę, ale w ostatnim momencie jego strzał zablokował jeden z obrońców. W końcu doczekaliśmy się drugiej minuty doliczonego czasu gry. Machalica otrzymał futbolówkę na krawędzi pola karnego i zagrał ją na 16 metr do nabiegającego Felscha. Ten przymierzył precyzyjnie i chwilę później utonął w objęciach kolegów, dając nam ponowne prowadzenie! Łękawica spróbował jeszcze raz wstrzelić piłkę w nasze pole karne, ale arbiter chwilę później zakończył spotkanie.

Wygrywamy bardzo ważne spotkanie i bardzo udanie rozpoczynamy rundę wiosenną. Cieszy nas fakt, że przez większość meczu potrafiliśmy prowadzić grę, mimo że był to nasz pierwszy mecz na naturalnej nawierzchni w tym roku. Do poprawy i wyciągnięcia wniosku pozostaje nasza mentalność po wyjściu z szatni na drugą połowę, bo te dwadzieścia minut było w naszym wykonaniu mocno przeciętne i trzeba się cieszyć z faktu, że rywal napoczął nas w tym momencie tylko raz. Nie mniej gratulacje dla drużyny za walkę do końca i charakterną grę! Takie mecze kreują zespoły więc wierzymy, że kolejne dwa bardzo ważne domowe spotkania z Przyszowicami i Radziechowami dostarczą nam kolejnych zdobyczy trzypunktowych!


13.03.2021 r., godzina 15.00, Łękawica, 18 kolejka IV ligi śląskiej gr. II

Orzeł Łękawica – LKS Czaniec 1:2 (0:1)

Bramki: 62′ Borak (s) – 13′, 92′ Felsch

Kartki: Michalec (80′ czerwona kartka w konsekwencji dwóch żółtych)

Skład LKS Czaniec: Kierlin- Gawor, Marek, Borak, Handy- Pielichowski, Felsch, Machalica- Ilya, Wiśniowski (54′ Nowak), Flis (67′ Oczko).

Skład Orzeł Łękawica: Ł. Byrtek – Krasny, Jaroszek, Gach, Michalec, Małolepszy (86’ Widuch), Świniański, Osmałek, Pępek, R. Mrózek, Hałat.

Widzów: mecz bez udziału publiczności

foto: Artur Grabski (beskidzkapilka.pl)