„Mierzymy wysoko i nie przestaniemy, dopóki tam nie dotrzemy”

Zapraszamy na rozmowę z naszym trenerem, Szymonem Waligóra, w którym podsumujemy pierwszy ligowy mecz LKSu Czaniec w 2023 roku

Sebastian Garus: Niestety przegraliśmy pierwszy mecz rundy wiosennej na własnym stadionie z jednym kandydatów do mistrzostwa IV ligi – Unią Turza Śląska 1:3, a jedyną bramkę dla LKS-u Czaniec zdobył z rzutu karnego niezawodny Oleksandr Apanchuk. Czy rzeczywiście goście byli wczoraj lepszą drużyną i zasłużenie wywalczyli pełną pulę?

Szymon Waligóra: Biorąc pod uwagę cele gry to Turza była zespołem lepszym, bo strzeliła od nas więcej bramek. Natomiast analizując to spotkanie szerzej to uważam, że powinniśmy wywalczyć minimum jeden punkt. W pierwszej połowie byliśmy częściej w posiadaniu piłki, ale brakowało nam jakości w rozwinięciu tych akcji i wykreowaniu sytuacji bramkowych. Oddać należy też gościom, że szybko odbudowywali swoje ustawienie i praktycznie większość akcji musieliśmy konstruować przeciwko dwóm liniom przeciwnika złożonym z 8 czy 9 zawodników. Były dwa momenty, w których dostaliśmy się do ostatniej strefy, za plecy linii obrony przeciwnika, i jeden z nich wykorzystaliśmy zdobywając bramkę. Muszę natomiast pochwalić zespół za realizację założeń w defensywie, bo bardzo dobrze zachowywaliśmy się w pressingu, trzymaniu kompaktu między formacjami i zabezpieczeniu przestrzeni za plecami linii obrony. Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie pojawią się większe przestrzenie i tych sytuacji będzie więcej. To się potwierdziło, bo prostszymi środkami dwa razy dostaliśmy się za plecy linii obrony przeciwnika i teraz, po analizie z zapisu wideo, możemy stwierdzić, że swoje cele osiągnęliśmy, bo zdobyliśmy prawidłową bramkę i powinniśmy otrzymać rzut karny. Dodatkowo mieliśmy sytuację Rafała Hałata po rzucie rożnym, Waldemara Wolfa po podaniu prostopadłym Andriego Apanchuka czy sytuacyjną okazję Andriego, który przegrał pojedynek 1 x 1 z bramkarzem. Tym bardziej szkoda, że, w meczu z drużyną ze ścisłej czołówki ligowej tabeli, straciliśmy bramki po własnych, indywidualnych błędach. To boli najbardziej, bo, poprzez dobrą grę w fazie bronienia nie pozwalaliśmy przeciwnikowi na zbyt wiele, a kończymy mecz z trzema straconymi bramkami. Tego już jednak nie zmienimy, ale mamy wpływ na to żeby wyciągnąć z tego spotkania jak najwięcej, bo „mierzymy wysoko i nie przestaniemy, dopóki tam nie dotrzemy”.

SG: Dużo kontrowersji było tego dnia na stadionie przy ul. Zagłębocze 9. Najpierw sędzia z małopolskich Gorlic podyktował bardzo wątpliwy rzut karny dla Unii za przewinienie bramkarza Patryka Kierlina. W drugiej części gry chyba wszyscy na stadionie widzieli faul w polu karnym na O. Apanchuku, ale gwizdek arbitra również milczał. Czy sędzia rzeczywiście popełnił błędy ? Jak wyglądało to z twojej perspektywy?

SW: Nie lubię wypowiadać się na tematy, na które jako trener nie mam żadnego wpływu. Mogę tym stwierdzić, iż nigdy po spotkaniu nie miałem jeszcze tak dużo negatywnych emocji związanych z decyzjami sędziów, a że mógłbym użyć, w tym wątku, słów, które mógłby mi ktoś wyciągnąć w przyszłości, dlatego w tej kwestii myślę, że musimy się nauczyć jak pokonywać naszych przeciwników i nie pozwalać, aby wszelkie niekorzystne decyzje sędziów stawały nam na drodze do celu.

SG: Teraz przed nami derbowy mecz z MRKS-em Czechowice-Dziedzice. W rundzie jesiennej przegraliśmy w Czańcu 0:2 i z pewnością będziemy chcieli zrehabilitować się za tamtą porażkę, ale pojedynek łatwy na pewno nie będzie. PIłkarze z Czechowic kilka dni temu wygrali na wyjeździe z Błyskawicą Drogomyśl aż 4:0. Jaki masz plan na sobotnie spotkanie i czy remis będzie dla ciebie satysfakcjonującym wynikiem ? Czy będziesz miał do dyspozycji wszystkich zawodników ?

SW: Zdajemy sobie sprawę, że w początkowej fazie rundy mamy na rozkładzie zespoły aspirujące do walki o najwyższe lokaty w tej lidze, ale my też mamy swoje pragnienia i ambicje. Nie zrealizowaliśmy swojego celu w pierwszym spotkaniu, dlatego najlepszą okazją do jego osiągnięcia będzie spotkanie z MRKS-em Czechowice-Dziedzice i z takim nastawieniem wyjdziemy do tej rywalizacji w sobotnie popołudnie. Plan na to spotkanie będzie podobny do tego sobotniego, bo po to zaszczepialiśmy w okresie przygotowawczym pewne zachowania żeby teraz je realizować i szukać w tym powtarzalności. Tym bardziej, że spotkanie z Turzą, mimo wyniku końcowego, utwierdziło nas w przekonaniu, że obrana strategia gry jest właściwa dla naszego zespołu.

SG: Do gry wraca drugi zespół występujący na boiskach bielskiej A-klasy. W pierwszym meczu rundy wiosennej zmierzymy się na wyjeździe z Zaporą Wapienica, którą ograliśmy przed własną publicznością aż 3:0. Oba zespoły w tabeli dzieli zaledwie punkt, więc pewno będzie to mecz dwóch równorzędnych drużyn, a o zwycięstwie może zdecydować jedna akcja czy dyspozycja dnia. Jaki jest cel główny naszych rezerw w tym sezonie? Czy chcecie powalczyć o miejsce w środku tabeli i spokojne utrzymanie, a może waszym priorytetem jest miejsce 6, które daje możliwości walki w barażu o awans do okręgówki ?

SW: Celem głównym jest zawsze zwycięstwo w najbliższym meczu. Nie ma co spoglądać dalej, bo runda rewanżowa w wykonaniu rezerw jest zawsze specyficzna i uzależniona od potrzeb pierwszej drużyny. Nie zmienia to faktu, że oczekujemy od naszych zawodników pewnych, powtarzalnych zachowań na boisku i chcemy, żeby nasza drużyna w A klasie grała identycznie, jak ta w IV lidze. Ten styl ma nas doprowadzić do pozytywnego wyniku w każdym meczu, jak i w ligowej tabeli. Zdecydowaną większość tej drużyny stanowią zawodnicy urodzeni w latach 2003 – 2006 także oczekujemy również, że każde spotkanie będzie wpływało na ich indywidualny rozwój, podnosiło ich umiejętności i przede wszystkim dodawało im pewności siebie w stawaniu sobie coraz wyższych celów.