Kolejne letnie popołudnie dostarczyło kibicom w Czańcu nie małych emocji. Przy licznie zgromadzonej publiczności, podopieczni Szymona Waligóry nie zdołali jednak odnieść pierwszego zwycięstwa u siebie, remisując 1:1 z Orłem Łękawica.
Od początku spotkania to nasz zespół narzucał rytm i szybko osiągnął przewagę. Dobrą grę naszego zespołu napędziła kuriozalna bramka. W 11 minucie Krasny wycofał piłkę do własnego bramkarza, ale zrobił to tak niedokładnie, i tak mocno, że próbujący interweniować Łukasz Byrtek nie zdołał wybić futbolówki zmierzającej do własnej bramki. Czaniec nie zwalniał tempa, a swoje szanse mieli Oczko, Ilya, Maciej Felsch oraz Flis. Jednak na wysokości zadania stawał bramkarz Łękawicy. Najlepszą okazję miał Oczko, ale przegrał pojedynek sam na sam z Byrtkiem. Przyjezdni w pierwszej części meczu ograniczyli się do kilku kontrataków i strzałów z dystansu, które nie przyniosly żadnego zagrożenia.
Na drugą część spotkania Łękawica wyszła jakby odmieniona i mocno próbowała dążyć do wyrównania. W bramce dobrze jednak spisywał się Kuba Felsch. Po około piętnastu minutach oskrzydlających akcji Łękawicy, zaczęliśmy dochodzić do głosu i od razu znakomitą okazję bramkową miał Oczko, ale zamaist strzelać spróbował jeszcze jednego zwodu co zakończyło się stratą piłki. Swoją szansę miał także Ilya, ale jego strzał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Babickiego, minął minimalnie bramkę. Gdy wydawało się, że przetrwaliśmy najgorsze w tym meczu, goście wyprowadzili skuteczny atak. Mrózek wpadł w pole karne w 72 minucie, dograł na piąty metr do Osmałka, a ten wpakował piłkę pod poprzeczkę. Łękawica znów złapała wiatr w żagle i w kolejnych pięciu minutach przeprowadziła szturma na naszą bramkę, na szczęście nieskuteczny. Nasza odpowiedź mogła jednak być piorunująca. W 80 minucie Wiśniowski otrzymał podanie na wolne pole od Oczki, ale będą w sytuacji sam na sam z Byrtkiem, przegrał pojedynek z bramkarzem gości. Mecz zrobił się jeszcze bardziej otwarty bo obie jedenastki dążyły do zwycięstwa. W 88 minucie padł gol dla LKSu Czaniec. Maciej Felsch przytomnie rozegrał rzut wolny przed bramką rywala, nie czekając na gwizdek sędziego dograł do Ilyii, a ten strzałem w długi róg zmieścił piłkę w bramce Łękawicy. W naszej ekipie zapanowałą euforia, ale szybko zakończył ją arbiter, oznajmiając że grać będziemy na gwizdek… . Naszym zdaniem nie było ku temu podstaw, ale musimy się pogodzić z taką decyzję. Wobec tego piłkę meczową w drugiej minucie doliczonego czasu mieli goście. Hałat wpadł w pole karne, posłał piłkę obok Felscha, a zamierzającego wpakować ją do pustej bramki gracza Łękawicy uprzedził na szczęście Papież, wybijając piłkę na rzut rożny.
Emocji w tym meczu nie brakowało i z pewnością będziemy szanować ten punkt. Okazji do rozstrzygnięcia tego meczu na swoją korzyść mieliśmy więcej, ale goście mogli zamknąć ten mecz w ostatniej akcji. Pracujemy dalej i myślami jesteśmy już przy kolejnym rywalu. Za tydzień zagramy w Bełku z Unią Książenice!
15.08.2020 r., godzina 17.00, Czaniec ul. Zagłębocze 9, 4 kolejka IV ligi śląskiej gr. II
LKS Czaniec-Orzeł Łękawica 1:1 (1:0)
Bramki: 11′ Krasny (s) – 72′ Osmałek
Skład LKS Czaniec: J.Felsch – Sadzikowski (82′ Papież), Marek, Borak, Babicki, Machalica, M.Felsch, Flis (70′ Wiśniowski), Biela (77′ Handy), Nazdryn-Platnitski, Oczko.
Skład Orzeł Łękawica: Ł.Byrtek – Krasny, Stawowczyk (81′ Hałat), Olszowski, Pośpiech (71′ Łajczak), Małolepszy, Osmałek, Widuch, Pietyra (65′ Świniański), Sz.Byrtek, Mrózek.
Widzów: 200
foto: Sebastian Garus