Kuźnia Ustroń – LKS Czaniec 3:1

Nie oszczędza nas ten sezon, tak można w skrócie powiedzieć o naszym pierwszym zespole. Po dobrym starcie rundy wiosennej, drugi raz dopadł nas koronawirus, który miał znaczący wpływ na mecz z Radziechowami i który spowodował dalsze problemy kadrowe. Jednak do Ustronia jechaliśmy pełni nadziei i po meczu możemy odczuwać niedosyt bo remis był w zasięgu ręki, a przy odrobinie szczęścia nawet coś więcej. Niestety zwycięska okazała się Kuźnia, która wygrała w sobotnie popołudnie 3:1.

Spotkanie rozpoczęło się intensywnie i takie było niemal przez całe 90 minut. Już w 5 minucie Handy mógł stanąć oko w oko z Łubikiem, ale zbyt długo zbierał się do strzały i Pala wybił mu piłkę spod nóg w ostatnim momencie. Gospodarze odważniej zaatakowali kilka minut później i praktycznie ich pierwszy wypad pod nasze pole karne przyniósł im korzyść. Iskrzycki dośrodkował futbolówkę, która przypadkowo odbiła się od ręki Gawora. Arbiter jednak zakwalifikował to jako zagranie nieprawidłowe i wskazał na rzut karny. Do piłki podszedł Wojtyła i mimo iż debiutujący tego dnia w naszej bramce Jedynak miał ją na rękach, Kuźnia objęła prowadzenie. W kolejnych minutach to Czaniec sprawiał lepsze wrażenie i miał kilka okazji do zdobycia bramki. Najlepszą z nich w 25 minucie zmarnował Ilya, kiedy będąc sam w polu karnym główkował niecelnie po zagraniu Boraka. Ilya zmarnował jeszcze jedną, niezłą okazję do zdobycia bramki, kiedy to strzelał z okolicy jedenastego metra, ale Łubik był na posterunku. Ostatnim akcentem tej części gry była próba Handego, ale ten strzelał niecelnie.

Drugą połowę spotkania rozpoczęliśmy z dużym apetytem i od razu chcieliśmy zaatakować rywala. Sytuacja z 50 minuty powinna znacząco wpłynąć na dalsze losy tego meczu, ale niesety nie popisał się w niej arbiter. Szybki kontratak wyprowadzony przez Hanego przerwał Madzia i powinien był w tej sytuacji obejrzeć drugi żółty, a w konsekwencji czerowny kartonik, ale ku zdziwieniu wszystkich, sędzia nie dał kary indywidualnej zawodnikowi Kuźni. Rozgoryczenie naszego zespołu Ustronianie chcieli wykorzystać niemal od razu i przez kolejne dziesieć minut dominowali na boisku. Dwie kapitalne intwerwencje zanotował Jedynak, Borak zablokował strzał zmierzający do bramki, a ponadto futbolówka raz obiła poprzeczkę. Napór gospodarzy zakończył się w 62 minucie meczu. Strzał na bramkę oddawał Pietrarczyk, a w tym samym czasie futbolówkę próbował wybić Machalica. Szybszy był napastnik Kuźni, przez co nasz pomocnik trafił w nogę rywala i sędzia znów wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł ponownie Wojtyła i tym razem pewnie pokonał Jedynaka. Bramka podziałała mobilizująco na nasz zespół i rzuciliśmy się na rywala, wierząc że jeszcze uda się odrobić straty. Już w 69 minucie złapaliśmy kontakt. Pielichowski dośrodkował piłkę w pole karne, a tam na raty dwukrotnie główkował Marek, na szczeście ten drugi strzał znalazł drogę do siatki. Zwietrzyliśmy swoją szansę i próbowaliśmy oskrzydlającymi ataki rozerwać szyki obronne rywala. Najbliżej wyrównania był chwilę później Handy, ale dostając piłkę na piątym metrze „podał” ją bramkarzowi rywala. Później groźnie dogrywał jeszcze Felsch i Gawor, ale ani Ilya, ani Wiśniowski nieskutecznie finalizowali akcje. Nasz zespół do końca wierzył, ale szczęście uśmiechneło się w doliczonym czaise gry ponownie do Kuźni. Kuder dośrodkował z rzutu rożnego, a Dobrowolski skierował piłkę głową do bramki Jedynaka zamykając ten meczu. Co prawda chwilę później Pielichowski uderzył groźnie z rzutu wolnego, ale piłka do bramki gospodarzy już w tym meczu nie wpadła.

Kuźnia wygrała ten mecz zasłużenie, a my możemy mieć pretensje tylko do siebie, bo w pierwszej połowie spotkania powinniśmy zdobyć co najmniej dwie bramki i drugie 45 minut byłoby całkeim innym widowiskiem. Faktem jest, że w kluczowym momencie meczu nie popisał się arbiter, ale tutaj nie możemy szukać usprawiedliwienia bo niestety każdy wie jaki jest poziom sędziowania w naszej lidze. Gramy i walczymy dalej bo do końca sezonu pozostało jeszcze wiele meczów. Wierzymy, że już niedługo skończą się nasze problemy kadrowe i w końcu zacznie się do nas uśmiechać szczęście. A poza tym, czas w końcu wygrać mecz na własnym stadionie i to jest cel na najbliższy tydzień! Głowy do góry Czaniec! A Kuźni życzymy dużo dobrego i powodzenia w kolejnych ligowych meczach!


10.04.2021 r., godzina 17.00, Ustroń, 27 kolejka IV ligi śląskiej gr. II

Kuźnia Ustroń – LKS Czaniec 3:1 (1:0)

Bramki: 15′, 62′ Wojtyła (k,k), 91′ Dobrowolski – 69′ Marek

Skład LKS Czaniec: Jedynak – Gawor, Pielichowski, Marek, Borak, Trojak (85′ Stwora), Machalica, Felsch, Flis (65′ Oczko), Handy (70′ Wiśniowski), Ilya.

Skład Kuźnia Ustroń: Łubik – Iskrzycki (43′ Chmiel), Ferfecki, Pala (29′ Madzia), Wojtyła, Olchawa (35′ Rucki), Dobrowolski, Kuder, Jaworski, Szajter (71′ Wigezzi), Pietraczyk (88′ Dziwisz).

Mecz bez udziału publiczności.