LKS Czaniec vs Kuźnia Ustroń

Podsumowanie

Bywają w futbolu takie mecze, że jedna z drużyn ma sporą przewagę, atakuje raz po raz, ale piłka nie chce wpaść do sitaki rywala. Z kolei przeciwnik wyprowadza jeden cios i zabiera ze sobą trzy punkty, wygyrwając mecz. Taki właśnie przebieg miał sobotnie spotkanie pomiędzy LKSem Czaniec i Kuźnią Ustroń. Na nasze nieszczęście to właśnie my byliśmy tego dnia zabójczo nieskuteczni, a goście oddając jeden celny strzał, wygrali 1:0… .

Podopieczni Macieja Żaka od samego początku narzucili rywalowi swój styl gry. To przerodziło się w kilka bardzo dobrych dla naszej drużyny akcji. Już w 4 minucie Świerczyński znalazł prostopadłym podaniem Ilyię, ale ten w tylko sobie wiadomy sposób nie trafił w bramkę, będąc w sytuacji sam na sam z Sekułą. Kilka chwil później, Ilya otrzymał piłkę przed polem karnym i uderzył instynktownie. Piłka otarła się o słupek bramki Kuźnii. W 30 minucie kolejną wyborną okazję dla naszego zespołu zmarnował Handy. Podającym był znów Świerczyński, a nasz skrzydłowy, mając dużo miejsca i czasu w sytuacji oko w oko z bramkarzem gości, skiksował i nie trafił nawet w bramkę. W samej końcówce pierwszej połowy groźnie główkował jeszcze Janiczak, ale Sekuła świetnie interweniował na linii bramkowej. Kuźnia w pierwszej połowie dwa, trzy razy próbowała kontratakować, ale kończyło się to niecelnymi próbami z dystansu.

Druga część meczu rozpoczeła się równie piorunująco jak pierwsza. Oko w oko z Sekułą znów stanął Ilyia i… ostemplował słupek bramki Ustronian. W 60 minucie zakotłowało się pod bramką Kuźnii, całą akcję sfinalizował Wiśniowski, ale piłka po jego strzale o centymetry minęła bramkę gości. Dwie minuty później nasz wychowanek znalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu Palrczyka, ale nie trafił głową, mając przed sobą praktycznie pustą bramkę. Ilość niewykorzystanych sytuacji zemściła się na naszym zespole w 78 minucie meczu. Były reprezentant Polski, Adrian Sikora, otrzymał piłkę od Felscha na dwudziestym metrze i kropnął bez zastanowienia z woleja. Futbolówka wpadła za kołnierz Majdy i Czanieccy piłkarze i kibice byli w ciężkim szoku. Nic nie zapowiadało takiego obortu sprawy, ale właśnie dlatego futbol jest tak piękną dyscypliną sportu, bo jest mocno nieprzewidywalny. Podopieczni Macieja Żaka do samego końca próbowali walczyć o wyrównanie, ale piłka tego dnia nie chciała wpaść do bramki. Co prawda w 85 minucie arbiter powinien był odgwizdać rzut karny dla naszej drużyny za faul na Felschu, ale zabrakło mu w tej sytuacji odwagi i niestety przegraliśmy po raz pierwszy w tym sezonie na własnym stadionie.

Takie mecze się zdarzają i musimy to przyjąć do wiadomości. Piłkarsko byliśmy dzisiaj dysponowani bardzo dobrze, a pamiętajmy o brakach kadrowych spowodowanych kontuzjami. Brakło tylko jednego elementu, skuteczności, który był dzisiaj kluczowy. Jednak naszym zdaniem to kwestia pecha i musimy szybko podnieść się po tych dwóch porażkach z rzędu. Taki marazm pod bramką rywala raczej nie zdarzy nam się szybko, więc utrzymując swój styl gry, szybko powinniśmy wrócić na zwycięską ścieżkę. Za to mocno trzymamy kciuki. Głowy do góry drużyno!

12.10.2019 r., godzina 15.00, Czaniec ul. Zagłębocze 9, 10 kolejka IV ligi śląskiej gr. II

LKS Czaniec – Kuźnia Ustroń 0:1 (0:0)

Bramka: 78′ Sikora

Skład LKS Czaniec: Majda – Palarczyk, Felsch, Żak, Borak, Świerczyński, Kozioł, Handy (78′ Zakrzewski), Nazdryn-Platnitski, Janiczak, Wiśniowski (65′ Loranc).

Skład Kuźnia Ustroń: Sekuła – Trybulec, Pszczółka, Madzia (60′ Sikora), Rucki, Jaworski, Kuder (70′ Czyż), Wojtyła, Wojtasik, Lavruk, Sękowski (65′ Waliczek).

Widzów: 100