Szymon Waligóra, trener LKS Czaniec, podsumował miniony weekend w cyklicznym wywiadzie z Sebastianem Garusem! Zapraszamy do lektury.
Sebastian Garus: Po dwóch porażkach z rzędu udało się przełamać piłkarzom LKS-u Czaniec i z trudnego wyjazdowego pojedynku z Błyskawicą Drogomyśl przywieźć pełną pulę. Pierwszą połową zupełnie zdominowaliśmy i powinniśmy prowadzić co najmniej kilkoma bramkami, ale jak to bywa w tej rundzie znów szwankować skuteczność pod bramką. Po przerwie do głosu powoli zaczęli dochodzić gospodarze. Jednak tym razem szczęście nam dopisało, ponieważ dwukrotnie piłka trafiła w poprzeczkę. Mimo dużych nerwów dotrwaliśmy do końcowego gwizdka sędziego i po kapitalnej bramce Rafała Hałata wygraliśmy 1:0. Jak ty oceniasz przebieg tego spotkania?
Szymon Waligóra: Uważam, że ze względu na duży ciężar mentalny, na który złożyła się przede wszystkim nasza seria porażek, był to jeden z trudniejszych meczów w tym sezonie. Mimo to pierwszą połowę zagraliśmy z dużą pewnością siebie i naprawdę bardzo dobrze wyglądaliśmy pod względem organizacji gry. Musimy jednak wymagać od siebie, aby takie momenty „wyciskać” na maksa, gdyż przez ten minimalizm pod bramką przeciwnika sami sobie zgotowaliśmy ciężki mecz po zmianie stron, gdzie daliśmy sobie narzucić styl przeciwnika. Praktycznie cała druga połowa polegała na walce w powietrzu i zbieraniu drugich piłek. W dwóch sytuacjach faktycznie uratowała nas poprzeczka, ale warto zwrócić uwagę, że w defensywie w końcu zagraliśmy na miarę swoich możliwości. Dobra komunikacja, asekuracja, zamykanie najważniejszych przestrzeni i poświęcenie w kluczowych momentach spowodowało, że to szczęście było przy nas, bo na nie zapracowaliśmy.
SG: Pierwszy raz w tym sezonie nie straciliśmy gola i nareszcie zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie, a więc ciężka praca na treningach w końcu przyniosła efekty. Teraz przed nami mecz przed własną publicznością z MKS-em Lędziny. Jesteśmy faworytem tego spotkania. Wszyscy mamy nadzieję, że pójdziemy za ciosem i pokonamy beniaminkiem rozgrywek ? Co ty myślisz o najbliższym przeciwniku LKS-u Czaniec?
SW: Myślę, że nauczyliśmy się już, iż w tym sezonie, a na pewno w tej rundzie, każde spotkanie będzie wymagało od nas wspięcia się na wyżyny swoich możliwości jeśli chcemy myśleć o pozytywnym wyniku. Po raz kolejny czeka nas ciężkie, fizyczne spotkanie, w którym będzie trzeba walczyć o każdy centymetr boiska. Lędziny swoimi ostatnimi wynikami pokazały, że należy się z nimi liczyć i na pewno w tej lidze też mają swoje ambicje. Uważam jednak, że jeśli zadbamy o fundament, jakim jest przygotowanie mentalne, to piłkarsko mamy na tyle jakości żeby rozpocząć serię zwycięstw i z taką myślą wyjdziemy na boisko.
SG: W Drogomyślu, pomimo kilku świetnych okazji podbramkowych w pierwszej połowie, udało się nam strzelić zaledwie jedną bramkę. Zamiast cieszyć się z prowadzenia kilkoma bramkami i zamknąć mecz, do końca musieliśmy drzeć o wynik. Najlepszą sytuację zmarnował Oleksander Apanchuk, który nie wykorzystał rzutu karnego. Czy uderzenie napastnika LKS-u Czaniec było zbyt słabe i sygnalizowane czy bramkarz Patryk Zapała popisał się kapitalną interwencją ? Czy następną ,,jedenastkę” w meczu będzie strzelał ktoś inny ?
SW: Nie mieszam się we wskazywanie wykonawców bezpośrednich stałych fragmentów, jak chociażby rzut karny czy rzut wolny. To odpowiedzialność zawodników i wiem, że do następnej „jedenastki” podejdzie zawodnik, który będzie się czuł w danym momencie najlepiej i zamieni ją na bramkę.
SG: Niestety druga drużyna przegrała w Hecznarowicach 1:4, a jedno trafienie dla podopiecznych Sławomira Tynki zaliczył Kacper Gawor. Nie byłeś na tym meczu z wiadomych przyczyn, ale wysoka porażka trochę może martwić. Z pewnością również ciebie zaskoczyły wieści ze stadionu Sokoła. Widać wyraźnie, że ,,dwójka” wpadła w lekki kryzys i w najbliższym spotkaniu z Orłem Kozy musimy się przełamać i zwyciężyć !
SW: Rzeczywiście po niezłym okresie przygotowawczym i początku sezonu zapanował w naszych szeregach huraoptymizm. Liga szybko nas zweryfikowała, ale przede wszystkim poprawy musimy szukać u siebie, bo chociażby w początkach rundy zdobywaliśmy bramki, a w ostatnim czasie coś się zacięło. Mimo to, tak jak wspominałem ostatnio, musimy robić swoje, uczyć się na błędach i w kolejnych meczach spisywać się lepiej. Ten zespół stać na wiele, potrafi rywalizować z czołowymi ekipami jak chociażby Soła Kobiernice, Przełom Kaniów czy LKS Żar Międzybrodzie, które doświadczeniem i wyrachowaniem na dzisiaj nas przewyższają. O wynikach zazwyczaj decydują detale, małe rzeczy i z pozytywnym nastawieniem musimy się uczyć w tych elementach robić progres.
SG: Czas na podsumowanie weekendu w wykonaniu czanieckich zespołów. Wiemy doskonale, że pierwsza drużyna wygrała (1:0) z Błyskawicą Drogomyśl, a ,,dwójka” przegrała z Sokołem Hecznarowice (1:4), trampkarze musieli uznać wyższość UKS Akademii Sportu Bielsko-Biała (0:5), a młodzicy prowadzeni przez Dominika Bałysa przegrali z liderującym Orłem Kozy (2:4). Trzy porażki i jeden komplet punktów oznacza, że nie był to zbyt udany weekend dla LKS-u Czaniec. Jednak wiadomo, że młodzież ma przede wszystkim grać i zbierać cenne doświadczenie. W podobnej sytuacji są nasi wychowankowie w A-klasie, którzy na pewno wyciągną odpowiednie wnioski z porażki w Hecznarowicach. Najważniejsze, że twoi podopieczni zwyciężyli w IV lidze śląskiej i znacząco poprawili swoją sytuację w tabeli. A ty jak ocenisz ten weekend?
SW: Fachowiec od wyników powie pewnie, że tragedia 🙂 . Mogliśmy rywalizować, robić to co kochamy, lubimy. Wynikowo zespół, który miał wygrać to wygrał, a reszta naszych drużyn mam nadzieję, że z porażek będzie chciała wyciągnąć odpowiednie wnioski i koniec końców też wygra, ale patrząc pod względem piłkarskiego rozwoju.
SG: Dziękuję za rozmowę i życze powodzenia w kolejnych meczach. Do boju LKS Czaniec !
SW: Również dziękuje.